A. Kuper, Wymyślanie społeczeństwa pierwotnego

Mit założycielski i jego skutki

14 st. 2011
Pełny tekst

Adam Kuper
Wymyślanie społeczeństwa pierwotnego. Transformacje mitu
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Kraków 2009

Wymyślanie społeczeństwa pierwotnego to trzecia po Charyzmie i rutynie oraz Kulturze książka jednego ze znamienitszych antropologów społecznych przetłumaczona na język polski. Można by ją uznać za tematyczną kontynuację wyżej wymienionych prac, a przy braku zrozumienia za rodzaj powtórzenia uporczywie przywoływanej, wciąż i wciąż tej samej – jakby się mogło wydawać – znanej na pamięć historii. Jakkolwiek kościec dyscypliny, jaką jest antropologia, pozostaje ten sam, to w przywołanych książkach zmieniają się ramy oglądu, obierane perspektywy, jak również możliwe interpretacje. Już przez wzgląd na to warto wspomnieć o losie samej książki (tytuł oryginalny: The Reinvention of Primitive Society. Transformations of a Myth), która jest gruntownie zmienioną wersją wydania The Invention of Primitive Society. Transformations of an Illusion z 1988 roku. W poprawionej edycji z 2005 roku dwuczęściowy układ książki został przeorganizowany w pięć części opatrzonych nową partią początkową oraz zakończeniem odnoszącym się do globalnej polityki rdzenności i „tutejszości” względem wyodrębnianych ostatnimi laty „ludów pierwotnych”. Już w samych podtytułach zwraca uwagę swoista przemiana, jaka zaszła w pisarstwie Adama Kupera. Odchodzi on od kategorycznych przesądzeń co do złudnego (illusion) charakteru uwarunkowań antropologii jako nauki u jej zarania, przechodząc ku próbie nakreślenia ważkości przeświadczeń (myth) żywionych przez rozlicznych ojców założycieli dyscypliny. Wydaje się, iż jest to klucz do odczytania książki Kupera.

Autor wskazuje na co najmniej dwa zasadnicze mity-fantazmaty leżące u podstaw nowożytnej antropologii. Jego książka stanowi frapujący, drobiazgowy i jednocześnie przystępny „opis transformacji złudzenia”, które do dzisiaj umyka antropologom niczym królik Alicji.

Ze zrozumiałych względów większa część akcji – jeśli tak można powiedzieć – toczy się w krajach anglosaskich, to jest na terenie Imperium Brytyjskiego i prężnie rozwijających się Stanów Zjednoczonych; sporadycznie pojawiają się odwołania do badań terenowych, do podróży rzeczywiście odbytych i tych wyczytanych. Pośrednio wskazuje Kuper na ważkość kontekstu, jakim była epoka, która wraz z odkryciami Karola Darwina zaważyła na kształcie i przekonaniach zawierających się w okołoakademickim ewolucjonizmie. W Wymyślaniu społeczeństwa pierwotnego pokazano tryby popularyzacji nowopowstałych teorii, począwszy od fascynatów i amatorów zakładających stowarzyszenia naukowe, które dałyby im instytucjonalne uwierzytelnienie, a skończywszy na ich oponentach reprezentujących szkolnictwo uniwersyteckie. Co ważne, drobiazgowo rozpisane zależności i zaszłości personalne, powiązania towarzyskie, indywidualne ambicje i motywacje uzmysławiają rangę czynnika ludzkiego oraz jego wpływu na rozwój nauki, ta bowiem nie dzieje się, ani tym bardziej nie jest aktywnością uprawianą w próżni. Warto przypomnieć – co też Kuper każdorazowo dobitnie czyni – jakie znaczenie w nauce mają polityczne i utylitarne implikacje badań, nie wspominając o zagadnieniach związanych z moralnością. Pod tym względem jego pisarstwo, w tym nakreślony obraz rozwoju i stanu antropologii uznać można za rzecz śmiałą, niekiedy wręcz dotkliwie demaskatorską. Pytanie, czy równie udatnie, a przy tym bezkompromisowo, udałoby się przedstawić stan polskiej antropologii, pozostaje na razie bez odpowiedzi.

Przedstawiwszy pokrótce poletko, na którym wyrosła i bujnie rozwijała się antropologia, wypada poświęcić nieco uwagi ziarnu –  owym pieczołowicie analizowanym przez Kupera mitom założycielskim. Dopuszczając się występku redukcjonizmu względem złożoności dowodzenia zawartego w książce, można wyznaczyć dwa obsesyjnie powracające i podtrzymywane fantazmaty antropologiczne, dotyczące tak samych badaczy, jak rzeczywistości przez nich poznawanej celem opisu czy klasyfikacji. Nie bez znaczenia jest tu też duch epoki, wpływający na kształt antropologii jako dyscypliny naukowej, czy, jak kto woli, dziedziny refleksji nad człowiekiem. Pierwszy fantazmat dotyczy problemu seksu i krwi. Jakimi by nie pisać słowy, pod deklarowanym zainteresowaniem pierwotnymi sposobami stanowienia prawa, organizowania życia społecznego, kryje się fascynacja tym, co eufemistycznie Claude Lévi-Strauss określał jako „krążenie kobiet”. Zaś „wiktoriańskie spekulacje dotyczące społeczeństwa pierwotnego” okazują się niczym innym, jak rodzajem rozrywki światłych dżentelmenów kierowanych powściągliwą pruderią. Otóż jedyną podówczas dopuszczalną nobliwemu towarzystwu formą pornografii myślenia (trzymając się słów Wisławy Szymborskiej) było uprawianie spekulacji na temat kulturowych sposobów wyznaczania osób „nadających się do małżeństwa” i „nie nadających się do małżeństwa”. Pod tym względem Wymyślanie społeczeństwa pierwotnego stanowi solidny przegląd rozwoju koncepcji pokrewieństwa. Na powyższym stwierdzeniu nie sposób poprzestać, bowiem wiedzie ono wprost do drugiego fantazmatu.

Autor podejmuje jeszcze jedną grę, o wiele bardziej ryzykowną, a mianowicie dekonspiruje – przesądzające o zasadności antropologii w ogóle – przeświadczenie o rzekomej naturalności „ludów pierwotnych” wywodzone z błędnie rozumianej kategorii „dobrego dzikusa” Jana Jakuba Rousseau. Wyobrażenie o stanie pierwotnej szczęśliwości, będące na poły erotycznym fantazmatem nieartykułowanym przez wzgląd na wstydliwość ludzi XIX w., raz to domaga się – w przeświadczeniu stojących na wyższym szczeblu ewolucyjnym uczonych – korekty ze strony ludów cywilizowanych, innym razem doraźnej ochrony czy bardziej systematycznego protektoratu mającego ambicje moderowania pierwotnością. Ta kategoria właśnie, obok pojęcia kultury, zrobiła oszałamiającą wręcz karierę nie tylko na niwie dyskursu naukowego, lecz równie mocno zdołała odcisnąć się na mentalności społeczeństw szeroko rozumianego Zachodu. Zostaje to zilustrowane postępującym przez szereg lat procesem konstytuowania (się), wyodrębniania, definiowania i (samo-)identyfikowania Ludów Rdzennych na mocy orzeczeń Organizacji Narodów Zjednoczonych. Kategorie native i indigenous od czasu opisu, jaki im poświęcił James Clifford w obszernej części Kłopotów z kulturą, wywiedzione z pola naukowego zyskały na jeszcze większym znaczeniu politycznym. Dobrze, iż właśnie przegląd ich implikacji w życiu społecznym i politycznym kończy książkę Kupera. Tym samym okazuje ona swą żywotność, rezonując z aktualnymi spawami o międzynarodowym, niekiedy bolesnym charakterze. Jednakże to, co jest atutem, jest także mankamentem, bowiem nie sposób ustrzec się wrażenia, że oto książka dosłownie urywa się w najciekawszym momencie. Czy to przedsmak kontynuacji, czy ponura, bo niedopowiedziana, wróżba względem współczesności?

Wymyślanie społeczeństwa pierwotnego to rzetelnie przygotowana książka, poruszającą wyobraźnię, pobudzającą do refleksji. Czyta się ją znakomicie, bowiem napisana jest językiem równie przystępnym, co obrazowym i dosadnym. Co ważniejsze, autor dokonuje naprzemiennie przeglądu kluczowych dla antropologii kategorii oraz towarzyszących ich powstaniu orientacji teoretycznych, ich wzajemnego zazębiania się, wreszcie – powszechnego oddziaływania. Prezentuje zaskakujące spojrzenie na to, co wydawało się być już od dawna dobrze znane, z zupełnie nowej perspektywy. Obraz nauki, jej rozwoju i uwarunkowań, jaki się wyłania po lekturze, jest obrazem jaskrawym a przez to żywym: ukazuje znaczenie, wpływ, nieodzowność osób, które swą działalnością, prowadzonymi badaniami, a wreszcie publikacjami przyczyniły się do  ukształtowania antropologii, jej zorientowania w świecie. Tę pozycję należy uznać za wyjątkową, ponieważ łamie historiograficzną sztampę dat i zdarzeń; jest jak gdyby pisana w duchu szkoły Annales, przez co znacząco odbiega od dostępnych na polskim rynku skryptów mających ambicję przedstawiać historię antropologii.