Z marketingiem nie po drodze
Trzynasty numer „Barbarzyńcy” jest częściowo o teatrze. Należałoby pewnie zacząć od słów: „Już Eurypides...”. Pozwolimy sobie jednak być przewrotni i o tragediach Greków nie wspomnimy ani słowem. Nie odniesiemy się też do pochopnego, ale dość popularnego w niektórych kręgach stwierdzenia pewnego Anglika, że teatrem świat, a aktorami ludzie, „którzy kolejno wchodzą i znikają”. W końcu nikt tego do dziś nie udowodnił. Nie żeby nie próbowano! Gdy pewien amerykański badacz raz a dobrze zajął się teatrem życia codziennego, marketingowi spece zaraz sprowadzili jego śmiałą metaforę do technik autoprezentacji. Z marketingiem nam nie po drodze. Dlatego o tym wszystkim pisać nie będziemy. Skupimy się natomiast na dramatach Leśmiana. Powiemy kilka słów o teatrze w Internecie. Z Krystianem Lupą porozmawiamy o tym, dlaczego pisanie jest konieczne i w sumie niemożliwe. Zachęceni tym paradoksem, spróbujemy jeszcze wyrazić niewyrażalne. A dla odprężenia wyruszymy w świat: zdrzemniemy się w aborygeńskim Czasie Snu i opowiemy kilka mitów Winnebago.
Zapraszamy do lektury.