Oko wyzwolone. M. Poprzęcka, Inne obrazy
Maria Poprzęcka
Inne obrazy. Oko, widzenie, sztuka. Od Albertiego do Duchampa
słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2008
Maria Poprzęcka jest wybitnym historykiem sztuki. W Innych obrazach wprowadza czytelnika w subiektywnie zakreślony obszar sztuki wysokiej. Wybrane obiekty stają się punktem wyjścia pełnych erudycji i niepozbawionych osobistej nuty rozważań autorki. Do towarzystwa Poprzęcka dobiera sobie zacnych pomocników i tak, oprócz jej własnego wyraźnego głosu, wsłuchujemy się w pełen powagi głos wybitnego artysty i teoretyka sztuki Leone Battisty Albertiego, opowieść wypełniają komentarze Leonarda da Vinci, a wymiar filozoficzny uzupełnia Platon. Obecność ostatniego z nich jest nieprzypadkowa, gdyż Poprzęcka zaprasza nas do Platońskiej jaskini sztuki.
Grecki filozof nakazuje swoim uczniom zwracać wzrok ku ideom, bo jedynie one są rzeczywiste i wyłącznie wśród nich znaleźć można Dobro, Prawdę i Piękno. Ostrzega przy tym, że osobom nienawykłym do blasku spojrzenie w słońce grozi utratą zdolności widzenia, zdobycia wiedzy. Dlatego wzrok należy przyzwyczajać do światła. Trzeba widza nauczyć patrzeć na coś, co niebezpiecznie jest oglądać. Na obiekty, które do tej pory pozostawały zapomniane, poza zasięgiem wzroku. I tak, na początku wzrok należy kierować ku cieniom, potem przyglądać się zwodniczym odbiciom w wodzie, powoli przyzwyczajając oczy do blasku gwiazd i księżyca, by dopiero po przebyciu całej tej drogi, poważyć się na spojrzenie w samo słońce. Poprzęcka czerpie z Platońskiej metafory, pokazując, w jaki sposób ugruntowane przez tradycję i kulturę nawyki percepcyjne kształtują postrzeganie dzieła malarskiego. Wyjaśniając znaczenie kolejnych dzieł, pomaga czytelnikowi zrozumieć, jakie konwencje i ustalenia, uświęcone długą tradycją i cieszące się powszechnym szacunkiem, trzeba było zlekceważyć i porzucić, by dzieła te mogły powstać. Jak przyznaje sama autorka, „historyka sztuki, którego zawodem jest patrzenie na obrazy, nachodzi w pewnym momencie pokusa, by przyjrzeć się już nie obrazom, ale samemu patrzeniu”. Patrzenie jest dla niej, podobnie jak dla Bachelarda, „sprawą intymną”. I w taki właśnie intymny, wynikły z pokusy świat postrzegania obrazów wprowadza czytelników Poprzęcka.
Autorka wyjaśnia dokładnie, jakie przyjęła kryterium wyboru obrazów i czym jest dla niej tytułowa inność. „Ciekawi mnie to, co nieostre, niejasne, niepewne. Obraz za szybą, w którym odbija się świat otaczający i my sami – ich widzowie. Obraz za mgłą, w którym kształty są trudno rozpoznawalne i niemal nic nie widać. Obraz, który niedoskonała pamięć rysuje pod powiekami. (…) Obrazy powstające za sprawą spojrzenia chorego (…) albo przeciwnie – oka rozsadzanego przez własną zachłanność, nigdy niezaspokojonego”. Mimo że książka poświęcona jest postrzeganiu, celem Poprzęckiej nie jest napisanie uczonego dzieła o patrzeniu na obrazy. Pokusie naukowości, jak twierdzi, łatwo się oprzeć, gdyż temat, choć pociągający, pozostaje wciąż zmienny i nie pozwala się uchwycić. Cel jest inny: „Chodzi przede wszystkim o umiejętność »wykrywania znaczeń w tym, co się widzi«”. By go osiągnąć, autorka nie waha się sięgać zarówno po twórczość dawną, jak współczesną. Dobór autorów i dzieł jest testem, sprawdzianem naszych przyzwyczajeń i wytrzymałości rzekomo ulotnych zjawisk artystycznych.
Na początku Poprzęcka uczy nas, jak patrzeć okiem Albertiego: jak uzyskać racjonalność i precyzję spojrzenia, które ponad wszystko ceni miarę i proporcje. Temu artyście zawdzięczamy rozwój perspektywy, którą studiowali Leonardo da Vinci czy Pierro della Francesca. To Alberti przyrównał obraz do „otwartego okna, przez które widać historię, jaką nam przedstawia”. Nakazał budować wnętrze obrazu za pomocą rozumu, zgodnie z przyjętym planem. Na długi czas usunęło to z pola zainteresowań artystów wszystko, co niejasne, skryte za mgłą czy rozmyte w blasku światła. Jednak oko szuka dalej, zerka tam, gdzie spoglądać się nie powinno. Wyrywa się z narzuconych schematów poznawczych. Poprzęcka zauważa tu pewien paradoks, gdyż obalenie tyranii rozumu stało się możliwe m.in. dzięki pojawieniu się fotografii, zaś aparat fotograficzny to nic innego jak rodzaj camerae obscurae, przyrządu, który oryginalnie służyć miał perfekcyjnemu kreśleniu perspektyw. Czy zatem „wyzwolone oko” sięga w kierunku tego, „czego nigdy się nie widziało”, „do krawędzi niepostrzegalnego świata”, jak czynił to Odilon Redon, czy ku obiektom skrytym – za mgłą, w szklanym odbiciu, jak u Williama Turnera, Marcela Duchampa czy Andrzeja Bielawskiego? Autorka w pasjonujący sposób prezentuje powody, dla których przez długi czas pojawienie się tak „zaburzonych” obrazów było niemożliwe. W jednym z najlepszych w tym zbiorze esejów Patrzeć do bólu analiza dzieł Williama Turnera staje się dla autorki punktem wyjścia rozważań na temat znaczenia światła słonecznego w malarstwie, a dokładnie spoglądania ku jego źródłu. Intymny, wręcz osobisty ton znajdujemy natomiast w zaskakującym tekście Obraz pod powiekami, w którym omawia obrazy zachowane w pamięci i uwiecznione w ekfrazach. Obrazy piękne, a zarazem naznaczone błędem, niedoskonałością. Błędy pamięci leżą w naturze ludzkiego postrzegania i dotyczą w równej mierze wszystkich, włączając w to historyków sztuki, co odważnie przyznaje Poprzęcka. Dzięki takiemu postawieniu sprawy, perspektywa profesjonalisty staje się bliższa spojrzeniu szarego obserwatora. Bo
w ostatecznym rozrachunku autorce chodzi właśnie o obserwatora, o widza, który z biernego świadka historii zatrzymanej w obrazie staje się kreatorem sensów, a w przypadkach skrajnych – nawet samym artystą.
Dzieło Poprzęckiej zachwyca argumentacyjną wirtuozerią i erudycją. Wartość książki doceniła w tym roku kapituła Nagrody Literackiej Gdynia, wyróżniając ją w kategorii eseistyka. Jeżeli chodzi o kompozycję, Inne obrazy to zbiór dwunastu artykułów – z czego trzy nie były wcześniej publikowane, zaś pozostałe pojawiły się wcześniej w publikacjach naukowych skierowanych do historyków sztuki. Książka ma przejrzystą strukturę pracy naukowej wraz z przypisami oraz indeksem osób. Tekst jest wzbogacony o konteksty filozoficzne oraz literackie, a uzupełniają go dodatkowo starannie dobrane i opisane ilustracje. Książka stanowi wymagającą, ale znakomitą propozycję nie tylko dla specjalistów w dziedzinie historii sztuki, ale także, a może przede wszystkim, dla spragnionych nowych perspektyw obserwatorów, codziennych konsumentów sztuki znudzonych przedrukowywanymi wciąż z tych samych źródeł opisami. To propozycja dla wszystkich tych, którzy idąc za przywołaną przez Poprzęcką radą Leonarda da Vinci, dla pobudzenia wyobraźni wpatrywać zechcą się i w chmury, i w błoto. To dobra książka dla czytelników gotowych, by wyzwolić spojrzenie.