O antropologicznych konsekwencjach liberalnej metafizyki. K. Lewandowski, Pochwała herezji

24 wrz. 2009
Pełny tekst

Konrad T. Lewandowski
Pochwała herezji
wydawca nieznany, 2008

Wydaje się, że metafizyka we współczesnym świecie jest domeną filozofów, i  to filozofów rozumianych w  negatywnym sensie. Ten negatywny stan rzeczy oddajemy najczęściej słowami „nie filozofuj”, co ma oznaczać jałowość i  bezsens prowadzonych dociekań filozoficznych. Filozof to dziwak, skansenowy dziadek z  długą brodą, który był mądry jakiś wiek lub dwa wieki temu, a  teraz jest tylko przedmiotem czułych i  wypowiadanych z  pobłażaniem komentarzy. To, co ma do powiedzenia, poważnie traktowane jest tylko przez tych, którzy sami są niepoważni i  mają czas na metafizyczną gimnastykę języka, równie bezowocną co niezrozumiałą.

Metafizyki nikt nie traktuje dziś poważnie, poza niektórymi kręgami, które od wieków się nią zajmują i  dzięki niej w  ogóle istnieją. Metafizyka, a więc najogólniejsza teoria rzeczywistości, która buduje zdania o  naturze świata, ustąpiła miejsca naukom szczegółowym. Jest po fizyce – jak mówi etymologia jej nazwy – i  chyba na dobrą sprawę nigdy przed nią nie była, jeśli wziąć pod uwagę moc i  znaczenie stawianych przez nią tez i  przeprowadzanych dowodów.

Pomimo tak fatalnych notowań na rynku naukowym pojawiają się czasem głosy o  rzekomo ważnej roli, jaką ma do spełnienia ta dziedzina filozofii, szczególnie wśród nauk humanistycznych. Odświeżenie koncepcji metafizycznych jest jednak zadaniem bardzo trudnym. Stworzenie nowych – wręcz niewykonalnym. Są jednak tacy, którzy tą opinią się nie przejmują i  budują gmach metafizyki od nowa, aby nadać jej nowe znaczenie w  nowej formie. Taką właśnie próbą jest zbiór trzech esejów Konrada T. Lewandowskiego zatytułowany Pochwała herezji.

Lewandowski w  swoim bardzo krótkim jak na traktat metafizyczny dziele próbuje na nowo dotrzeć do źródeł i  odkryć wszechogarniającą zasadę rzeczywistości. Nieprzypadkowo używam tutaj słowa „odkryć”, bo właśnie na modłę nauk ścisłych jego zasada ma obwiązywać niczym powszechne prawo ciążenia. Tą zasadą jest dla niego wolność. Zasada Zachowania Wolnej Woli, bo tak doniośle (zgodnie z  fizyczną nomenklaturą) nazywa swoje odkrycie Lewandowski, jest dla niego podstawą rzeczywistości i  jego pierwszy esej już na początku konstatuje właśnie to odkrycie. W niniejszym tekście spróbuję się zastanowić nad ukrytymi konsekwencjami teorii rzeczywistości zarysowanej w  traktacie Lewandowskiego. Poważnie potraktujemy jego niepoważną w  treści i  formie propozycję. Ważnym dla nas zadaniem będzie wskazanie na antropologiczną koncepcję człowieka i  społeczeństwa, jaka się wyłania z  tej teorii rzeczywistości, która nie okazuje się aż tak ogólna, jak by sam autor sobie tego życzył.

Lewandowski, korzystając z  lekkiego stylu, jaki odpowiada formie eseju, podejmuje próbę przekonania swoich czytelników do autentyczności własnego odkrycia. Filozofia, dla niektórych miłośników mądrości przynajmniej, narodziła się z  ciekawości, a  więc z  pytania. Tak też jest w  przypadku Lewandowskiego, pyta on bowiem: Czy rzeczywistość jest wolna? lub inaczej: Czy rzeczywistość zapewnia nam wolność?, Czy stanowi dla istnienia wolności warunek konieczny? Nadmienię, że oba pytania mają dla niego tożsame znaczenie. W ten sposób w  głowie filozofa rodzi się potrzeba uzewnętrznienia nowej koncepcji, która będzie odpowiedzią na to pytanie.

Autor rozpoczyna w  dobrym guście od kompromitacji dotychczasowych koncepcji wolności. Skupia się na dwóch, w  jego opinii, spektrach filozoficznych koncepcji wolności – Leszku Kołakowskim oraz Tomaszu z  Akwinu. Kołakowskiego oskarża o  dzielenie włosa na czworo i  niemożność powiedzenia niczego adekwatnego na temat wolności. Z tej samej perspektywy Lewandowski krytykuje filozofię analityczną, która w  jego opinii skupia się na znaczeniu słów, a  tym samym gubi ich sens w  sieci bezsensownych rozróżnień. Tomasz z  Akwinu natomiast wikła się w  sprzeczności w  koncepcji wolności zaprezentowanej w  Traktacie o  człowieku, gdyż „swoboda wyborów, oprócz ograniczeń materialnych, może być limitowana odgórnie, ponieważ wolność wyboru maleje i  zanika, w  miarę jak wzrasta w  nas prawdziwa wiedza i  umysłowe pożądanie, udzielające nam prawdziwej autonomii”.

Spróbujmy teraz prześledzić proponowane przez Lewandowskiego tezy dotyczące wolności. Na stronie 11 swego minitraktatu stwierdza, że „człowiek jest wolny. […] Ograniczenia wolności wynikają z  samego faktu jej istnienia, a  ściślej – z  obecności innych wolnych ludzi, ponieważ wolności poszczególnych jednostek blokują się czasem wzajemnie i  przepychają. […] Wolność jest prawem do robienia tego, co się chce, pod warunkiem że nie ogranicza to wolności innych ludzi”. Co więcej, wolność nie jest jakimś prawem, które ustanawiamy dla własnego dobra. Wolność jest zasadą rzeczywistości, jej najgłębszą strukturą na tyle ogólną i  zakotwiczoną, że wynikają z  niej wszystkie odkryte prawa szczegółowe – także prawa fizyki. Skąd bierze się więc brak wolności we współczesnym świecie? W koncepcji Lewandowskiego jest to problem złej dystrybucji wolności, bo najgłębszej struktury rzeczywistości zmienić nie możemy. Jak dotrzeć do Zasady Zachowania Wolnej Woli? Lewandowski odkrywa ją, odwołując się do tradycji teodycei uwspółcześnionej przez Swinburne’a. „Wolność człowieka jest boskim darem, uczynionym kosztem wolności Boga i  znacząco ją uszczuplającym”. Jest to ostateczne sformułowanie źródła zaistnienia wolności w  naszej rzeczywistości. Bóg ofiarował nam wolność, zabierając sobie możliwość determinacji naszego życia, a  tym samym ograniczając swoją wszechmoc. Zasada Zachowania Wolnej Woli w  rzeczywistości broni wolności przed próbami zawłaszczenia jej przez jakąś grupę – czy to katolików, czy ateistów, czy terrorystów. Jest ona jednocześnie prawem tak fundamentalnym dla metafizyki jak zasada zachowania masy i  energii dla fizyki. Co więcej, druga zasada termodynamiki oraz słabe i  mocne sformułowanie zasady antropicznej są przejawami Zasady Zachowania Wolnej Woli. „Zasada Zachowania Wolnej Woli stanowi, że żadne ze zjawisk zachodzących we wszechświecie nie może sprzeciwiać się istnieniu wolnej woli”. W dalszej części Lewandowski analizuje prawa przyrody pod kątem sprawdzenia, czy któreś z  nich nie ogranicza naszejwolności, i  wskazuje, że zarówno liniowy oraz  stały upływ czasu, jak i  druga zasada termodynamiki obowiązują dlatego, że są ufundowane na ogólniejszej od nich Zasadzie Zachowania Wolnej Woli. Lewandowski pyta, czy wolne wybory miałyby sens, gdyby czas fluktuował? I  odpowiada, że nie, gdyż trudno byłoby coś w  takich warunkach przewidzieć i  zaplanować. Analogicznie postępuje odnośnie do drugiej zasady termodynamiki. W jego opinii, jeśli podejmujemy jakąkolwiek próbę ograniczenia wolności – rzeczywistość stawia opór, wynika to z  fundamentalnej wolności zawartej w  jej strukturze.

W zakresie postaw światopoglądowych „ZZWW zapewnia wolność sumienia i  metafizyczną równość wierzących wszelkich konfesji, na równi z  ateistami i  agnostykami”. Wszelkie dowody na istnienie bądź nieistnienie Boga Zasada Zachowania Wolnej Woli wyklucza z  założenia, gdyż udany dowód wyklucza wolną wolę. „Każde nasze działanie w  warunkach jawności Boga, nieustannie monitorującego i  oceniającego wszystkie nasze myśli, odbywałoby się pod olbrzymią presją, trudną do zniesienia dla psychiki”. W ten sposób wszelkie wolne wybory zostałyby zlikwidowane. ZZWW podważa także świadectwa mistyków, redukując je do zaburzeń libido lub psychozy. Gdy jednak wiara zostaniezbyt mocno nadwątlona, ZZWW znów wkracza, żeby przywrócić równowagę. Analogicznie rozumujemy, gdy chodzi o  dowody ateistów o  nieistnieniu Boga. Oba rozumowania uniemożliwia ZZWW, gdyż „ogłaszając je publicznie, godzimy w  cudzą wolność”. Takie dowody możemy mieć jedynie na własny użytek, ale nigdy nie będzie nam dane przekonać do ich słuszności inne osoby, bo narusza to fundament rzeczywistości, a  więc pomniejsza ludzką wolność. „Zasada Zachowania Wolnej Woli neutralizuje wpływ osobistej gorliwości na życie innych osób, co często obserwujemy w  realnym życiu. Im większe zaangażowanie, tym mniejszy obiektywizm i  wiarygodność aktywisty”. Podobnie Zasada Zachowania Wolnej Woli działa w  nauce. Nie pozwala, aby wszystko zostało przez nią rozstrzygnięte i  rozpoznane, ale nie pozwala jednocześnie, aby zbyt wiele było nierozstrzygniętą tajemnicą, „gdyż zarówno wyjaśnienie wszystkiego, jak i  fundamentalna niemożność wyjaśnienia czegoś miałoby negatywny wpływ na naszą wolną wolę9”. W  ten sposób reguluje funkcjonowanie człowieka w  rzeczywistości. Jakie konsekwencje przynosi taki stan rzeczy w  opinii Lewandowskiego? Po pierwsze, twierdzi on, że „tolerancja to za mało, musimy dostrzec ontyczną równość różnych aktów wyboru. […] można jednak przemawiać tylko i  wyłącznie w  imieniu własnym, posługiwać się tylko i  wyłącznie przykładami z  własnego życia”. I dalej: „Wolność zawiera w  sobie także prawo do wartościowania cudzych poglądów, ale jedynie i  wyłącznie w  odniesieniu do siebie, na własną odpowiedzialność, powołując się na własne poglądy”. Stąd możemy sformułować prawo: „Ja postępuję tak z  powodu X, nigdy: Powód X dotyczy również Ciebie”. Na tym kończą się rozważania eseju o  wolnej woli. Autor wcześniej wskazuje na bardziej i  mniej twórcze w  kontekście Zasady Zachowania Wolnej Woli religie, porównuje tutaj katolicyzm, protestantyzm, prawosławie i  islam, wskazując na destruktywny wpływ tych ostatnich.Uzupełnieniem rozważań dotyczących ZZWW jest kolejny esej zawarty w  tym tomie, zatytułowany Ruch poznawalności. W tej części Lewandowski dopełnia swoją koncepcję metafizyczną opartą na ZZWW, wskazując na drugi, obok istnienia, pierwiastek rzeczywistości. Jest nim ruch poznawalności. Zasada Zachowania Wolnej Woli tak kieruje ludzkim poznaniem, aby to, co aktualizuje się w  tradycyjnej metafizyce Arystotelesa, było poznawalne. Zawsze będzie więc istniał obszar tego, co dobrze już rozpoznane, i  jednocześnie sfera niepoznana – tak aby twórczo stymulować człowieka, zgodnie z  tym, co wcześniej napisał Lewandowski na temat dowodów na istnienie lub nieistnienie Boga i  ich mocy perswazyjnej. W ostatnim rozdziale pod tytułem Twórczy umysł Lewandowski podejmuje próbę obrony wolnej woli przed atakami zarówno ze strony psychologów, jak i  socjobiologów. Krytykuje i  podważa biologiczną determinację procesów psychicznych, pisząc o  nieporozumieniu w  interpretacji klasycznego już eksperymentu Libeta. Z drugiej strony, krytykuje znaną koncepcję memu jako nośnika informacji, który transmitowany jest przez ludzki umysł. Dawkinsa i  Blackmore krytykuje za „prymitywne antychrześcijaństwo”. Susan Blackmore, Richard Dawkins oraz ci, którzy nadinterpretują eksperyment Libeta, chcą nas zniewolić i  dlatego rzeczywistość stawia im opór. Co prawda autor zgadza się częściowo na definicję świadomości ludzkiej jako mempleksu (czyli pewnego kompleksu memów), ale poza tym teoria ta raczej niczemu i  nikomu, poza zniewoleniem, nie służy.

Zaprezentowana przez Lewandowskiego koncepcja ma pewne bardzo ważne konsekwencje dla myśli antropologicznej. Koncepcja człowieka i  rzeczywistości, którą zarysowałem powyżej w  oparciu o  tekst Pochwała herezji, unieważnia i  uniemożliwia uprawianie antropologii, a  także innych nauk społecznych, czyniąc je jedynie uzasadnieniem zniewolenia człowieka. Zacznijmy jednak od formalnej strony wywodów Lewandowskiego. Styl eseju pozwolił autorowi na puszczenie wodzy fantazji, nie obowiązuje go bowiem ścisły tryb wywodu naukowego, chociaż akurat o  tezach naukowych, czasami z  wielką szczegółowością, autor się wypowiada. Problem w  tym, że ta praca pretenduje do miana teorii rzeczywistości, i  to w  dodatku adekwatnie oddającej stan rzeczy. Już przy pierwszym czytaniu widać powierzchowność prezentowanej tezy, a  także jej niekonsekwencję oraz światopoglądowe uwikłanie. Nie wiemy jednak, czy konsekwencje, jakie wynikają z  tej teorii, są świadomym założeniem autora, czy jedynie stanowią pochodną uwikłania politycznego i  światopoglądowego.

Przedstawiona koncepcja rzeczywistości unieważnia człowieka jako byt społeczny, czyli kogoś, kto funkcjonuje w  grupie. Lewandowski nie zauważa, że Zasada Zachowania Wolnej Woli w  formie zaproponowanej w  jego eseju jest skrajnie indywidualistycznym zlepkiem roszczeń wobec rzeczywistości. Tradycja, kultura, zwyczaj, obyczaj czy inne historycznie ukształtowane i  determinujące człowieka zjawiska dla Lewandowskiego nie istnieją. Nie musi się o  nie troszczyć, bo zrobi to za niego ZZWW. Co więcej, źródłem odkrytej zasady jest Bóg i  mimo zapewnień autora, że koncepcja przekona także ateistów (sam autor deklaruje się jako agnostyk) i  Bóg nie jest jej konstytutywnym elementem, nie możemy odnaleźć alternatywnych sformułowań tej zasady. Badanie społeczeństwa przy założeniu, że jest to zbiór izolowanych jednostek konkurujących między sobą o  własną wolność, jest niemożliwe. Niemożliwe jest również sformułowanie jakichkolwiek praw dotyczących rzeczywistości społecznej, bo ta została unieważniona już na wstępie. Mamy tutaj do czynienia ze zatomizowanym bytem paraspołecznym, zbiorem przypadkowych jednostek zupełnie od siebie niezależnych, dzielących między siebie posiadaną wolność.

Dostrzegamy także wyraźne uwikłanie polityczne autora. Prezentowana teoria – choć ma uzasadniać rzeczywistość na najbardziej ogólnym poziomie, uzasadnia liberalną koncepcję jednostki i  społeczeństwa. Nie tylko w  sposób bezpośredni, ale również pośrednio autor ujawnia swoją orientację – uznając ją za najbardziej zdroworozsądkową. Niepochlebnie i  mało kompetentnie wyraża się o  islamie, prawosławiu, aktywistach różnego rodzaju. Zupełny brak perspektywy omawianych koncepcji religijnych i  społecznych nie pozwala autorowi na rzeczową krytykę, która przybiera tutaj formę ogólnikowych, często enigmatycznych stwierdzeń czy wręcz uprzedzeń.

Innym punktem, który dość wyraźnie polaryzuje zaprezentowaną wizję rzeczywistości, jest przyjęta metodologia. Pomimo zapewnień czy wątpliwości co do zasadności zastosowania aparatu nauk szczegółowych do badania materii wolności Lewandowski stosuje go bez większych ograniczeń. Już samo sformułowanie wolności jako Zasady Zachowania Wolnej Woli rodzi skojarzenia fizyczne. Widać, że większe piętno na autorze wywarły studia ścisłe, nie humanistyczne, a  jeśli te drugie w  jakimkolwiek stopniu były inspiracją, to także w  ściśle określonej formie uczelni teologicznej.

Wolność w  perspektywie Boga opisana za pomocą aparatu nauk szczegółowych jest sednem rozważań Lewandowskiego. Dokonuje on próby pogodzenia fizyki z  metafizyką, budując tę drugą od podstaw. Niestety, zastosowana metodologia nauk szczegółowych w  duchu pozytywistycznym nie pozwala na adekwatne opisanie zjawiska wolności. Wiara w  rozum, „szkiełko i  oko” oraz dyskredytacja uczucia, nieświadomych i  niezależnych od człowieka determinacji czynią opis jednostronnym. Świadomie lub nie unieważnia człowieka, człowieka jako istotę zdeterminowaną kulturowo. Fizyka odkrywa prawa natury rozumiane deterministycznie, Lewandowski właśnie w  duchu osiągnięć fizyki próbuje analizować człowieka. Eksperyment modyfikacji podmiotu wolności – przeniesienia ciężaru wolności z  człowieka na najogólniej pojętą rzeczywistość – zakończył się niepowodzeniem. Większość rozważań w  eseju jest nierozerwalnie związana z  człowiekiem, jego wizja jest więc de facto antropocentryczna.

Na uwagę zasługuje zmysł krytyczny autora i  dystans wobec uświęconych tez filozoficznych. Ważnym elementem jest również otwartość na dyskusję, do której zachęca w  tytule. Pochwała herezji to zaproszenie do bycia heretykiem, którego autor dostrzega w  sobie. Heretyk to ten, który odważył się być mądrym, a  więc podjął dyskusję z  uświęconymi tezami, dokonał osądu rzeczywistości i  nie poprzestał na ustalonych raz na zawsze prawdach. Niestety, zrealizowanie tego projektu się nie powiodło. Koncepcja Lewandowskiego utkwiła w  tradycyjnie ustalonych granicach liberalnego uprawiania nauki opartej na metodologii pozytywistycznej. Stąd prezentowane tezy należy dostosować do formy, w  jakiej się pojawiają, formy eseju – luźno wypowiadanych uwag bez konsekwencji. Odwrotna determinacja jest niemożliwa.

Tagi: