Malarskie próby Kazimierza Malewicza

24 wrz. 2009

W nowym budynku Galerii Tretiakowskiej, na ekspozycji poświęconej rosyjskim malarzom awangardowyn trzech pierwszych dekad XX wieku, wisi obraz kuriozum. Przeciętny turysta poświęca mu nie więcej niż dwadzieścia sekund (wliczając w to przeczytanie skrótowej notki o autorze, czasie powstania dzieła etc.), zachwyca się nim jak egzotycznym zwierzęciem obwożonym po prowincji w metalowej klatce. Niewiele tu przecież do oglądania – na pierwszy, i jedyny, rzut oka dwa kolory, dwa elementy, więc to niecałe pół minuty jest jak gdyby rozgrzeszone. Ktoś kupi plakatową reprodukcję, „żeby pokazać znajomym” jako souvenir z podróży. Z drugiej strony wiele już napisano o walorach artystycznych tego obrazu, umieszczono go sprawnie w dziejach sztuki malarskiej i tym samym zamknięto mu usta. Co się jednak stanie, jeśli na chwilę wyciągnie się go z zagłuszających się wzajemnie interpretacji, zabierze sprzed pobieżnych oczu zwiedzających, sprzed złośliwych uśmiechów? Co powie, kiedy znajdziemy się z nim sam na sam, kiedy będzie już mógł mówić?


Mam tu na myśli obraz, który po raz pierwszy zaprezentowano szerszej publiczności w 1915 roku w Sankt Petersburgu – Czarny kwadrat na białym tle Kazimierza Malewicza. Chciałbym w kilku rozdziałach przytoczyć historię, jaką ten obraz opowiada, a przynajmniej stara się opowiedzieć. Wszystkie te części wiąże zakończenie. Zmierzają one do jednego wspólnego finału – śmierci.

Tylko to je łączy.