Alchemia trywialności. Cecylii Malik "Ikonostas miejski"

29 wrz. 2009
Pełny tekst

Materią twórczego aktu stają się zjawiska z pogranicza życia społecznego, odpady cywilizacji, nieuczęszczane ścieżki urbanistyki i architektury.

14 stycznia 2009 roku, gdy w Kościele greckokatolickim i prawosławnym świętuje się rozpoczęcie Nowego Roku, w Galerii Zderzak otwarto wystawę „Ikonostas Miasto", absolwentki krakowskiej ASP, Cecylii Malik. Wystawa otwarta była w dniach 14 stycznia – 28 lutego 2009.1

Na wystawę składa się seria 49 płócien – instalacja "Ikonostas Miasto" w sali głównej [FOTO_1.jpg]. Dodatkowo w korytarzu umieszczony został poliptyk – 13 portretów tablic od głównych zaworów gazowych z ulic krakowskiej dzielnicy Salwator [FOTO_2.jpg].

Integralną częścią wystawy jest mapa-katalog wystawy, w którym czytamy słowa artystki:

„Podczas malowania jestem bardzo skoncentrowana, mam wrażenie, że wyostrzają się moje zmysły. Dużo intensywniej słyszę szum samochodów, szczekanie psów, zapach asfaltu, piekące słońce. Fragmenty, które wybrałam na obrazy, pomimo że są pospolitymi przedmiotami, przypominały mi tajemne alchemiczne znaki, jakiś nieodszyfrowany kod, symbole o nieznanym znaczeniu. Żeby przenieść je w duchową przestrzeń, układałam je na wzór ikon w poliptyki. Tym samym zmieniając ich funkcje i znaczenia”2.

Plan Krakowa z zaznaczonymi „adresami” – miejscami powstawania poszczególnych obiektów, przedstawionych na fragmentach ikonostasu, pozwoli odbyć drogę, którą wcześniej kroczyła artystka. Publiczność, idąc śladami artystki mogła wytropić obiekty in situ i zobaczyć, jak funkcjonują w swoim realnym kontekście, jakie mają przeznaczenie.

Tytuł jak i układ ekspozycji, nawiązują do tradycyjnych ikonostasów – ścian ikon oddzielających prezbiterium, miejsce obecności Boga, od nawy przeznaczonej dla wiernych w cerkwi prawosławnej. Słowo ikona pochodzi od greckiego słowa ‘’eikon’’, oznacza obraz sakralny w sztuce bizantyjskiej i wschodniochrześcijańskiej, wyobrażający osoby święte (Chrystusa, Matkę Boską, archaniołów, ewangelistów, apostołów, ojców kościoła, etc.,), sceny biblijne i liturgiczno-symboliczne. Artystka inspiruje się tradycyjną sztuką ikony, ale wprowadza wątki i motywy, które podważają kanon. Materią twórczego aktu stają się zjawiska z pogranicza życia społecznego, odpady cywilizacji, nieuczęszczane ścieżki urbanistyki i architektury:

„Nazwę ikonostas zaproponowała Marta Tarabuła, właścicielka galerii Zderzak. Zapytała, dlaczego tak chętnie obudowuję obraz kilkoma innymi. To przez fascynację ikonami. Idąc tym tropem zaproponowała mi stworzenie właśnie ikonostasu. Wybrałam się do cerkwi, przyjrzałam się ołtarzowi i odpowiedziałam na niego po swojemu, zamiast scen z Biblii i postaci świętych, używając obrazów miejsc, które mijam codziennie. Tak się uświęciła brama na lodowisko, gdzie mój syn trenuje hokej i kontakt w Bunkrze Sztuki. W końcu sztuka to są proste słowa”3.

Choć zbiór obrazów został skonstruowany według kanonicznych reguł, zaskakująca jest tematyka płócien. Mamy przed sobą zestaw swoistych „świeckich ikon” – wieloelementowy portret miasta, na który składają się tak pospolite fragmenty miejskiego pejzażu jak: bramy, okna piwniczne, studzienki, hydranty, żółte tablice zaworów gazowych, kratki wentylacyjne, kanały, ogrodzenia, tabliczki oznaczające wyłączniki prądu.

[FOTO_3.jpg].

Nie znajdziemy tu cerkiewnych wizerunków świętych, patriarchów, proroków, grupy Deesis, czy Hodegetrii. Na próżno by szukać tradycyjnych, sakralnych przestrzeni Krakowa. W samym środku najniższego rzędu obrazów, w miejscu gdzie tradycyjnie mieszczą się tzw. carskie wrota, artystka umieściła obraz przedstawiający korytarz z drzwiami, do którego wstępu broni krata ze znaczkiem: „Nieupoważnionym wstęp wzbroniony”.

[FOTO_4.jpg]

Odpowiednikiem tzw. wrót diakońskich są przestrzenie prywatne za bramami wejściowymi – po lewej stronie przedstawione wybrukowane podwórko, po prawej – ogród. W miejsce prazdników (małych ikon przedstawiających 12 najważniejszych świąt roku liturgicznego), składających się na rząd świąteczny ikonostasu, artystka umieściła wizerunki tablic z oznaczeniami wyłączników prądu, gaśnic lub hydrantu. Zamiast Ostatniej Wieczerzy – gniazdka i przewody elektryczne. Zamiast postaci z grupy Deesis, w centrum górnych rzędów – wielka, najbardziej reprezentacyjna krata otoczona mniejszymi (taki schemat nawiązuje do układu ikon z przedstawieniami świętych).

Artystka sięga po motywy trywialne, niepozorne. Te z pozoru statyczne, geometryczne, proste układy, materialne znaki są zestawione z cerkiewnym ikonostasem, „przeniesione w przestrzeń duchową”. Artystka poprzez tworzenie wynosi zwykłe przedmioty do rangi sztuki. Rangi sacrum? Wyrywa je nudnej jednoznaczności, wrzucając w przestrzeń zagadkowości czy zaskoczenia. Nowy kontekst powoduje zmianę ich sensu, pozwala usłyszeć ich opowieść o tajemniczych za-światach, uruchamia interior imaginacji, przemalowuje rzeczywistość na sakralne kolory. Te czytelne, proste kody, konwencjonalne formy przestrzeni zurbanizowanych, wydają się realizować swoje istnienie w spełnianiu konkretnych funkcji, wpisują się w ekonomikę konstrukcji i użytkowania. Ale czasem jakiś ornament, zygzak, odcisk, niestandardowy wygląd ożywia „martwą powierzchnię”, różnicuje, powoduje wyłamanie się spod uniformizacji. Następuje powrót znaczenia. Kody, przefiltrowane przez naszą wyobraźnię, przestają być neutralne, niewinne, niewidoczne, zaskakują, prowokują swą zagadkowością, roztacza się nad nimi symboliczna aura, zaczynają przemawiać dotąd nieznanym językiem. „Celem ikony jest wprowadzenie świadomości widza w świat ducha, ukazanie tajemnych i nadprzyrodzonych zjawisk”4. Rozpoczyna się migotliwa gra sacrum/profanum, wewnętrzne/zewnętrzne, powierzchnia/głębia, dostępne/ukryte.

Sugerujące przemijanie przerdzewiałe kratki wprowadzają niepokój. Brzydkie, pogardzane, niepozorne – stają się groźne, niesamowite, fascynujące, tajemnicze. Prowadząc do ciemnych wnętrz, warstw chtonicznych, czeluści, pytają o niedostępny świat „po tamtej stronie” okien, kabli i bram. Są granicą, bytem pomiędzy. Przedstawiając urządzenia transportujące wodę, przewody elektryczne i gniazdka pytają o źródło ruchu i możliwość komunikacji. Są wehikułem znaczeń. Przejściem. Kluczem do poznania miasta, świata i siebie. Jako miejsca graniczne, na styku dwu światów objawiają swój metaforyczny potencjał: „Miasto modernistyczne ma swój kontrapunkt w mieście tajemniczym, dziwnym, fascynującym, częściowo niedostępnym, trudnym do poznania i tylko częściowo dostępnym wzrokowi przypadkowego przychodnia.”5

Imaginacja podpowiada nowe interpretacje. Barthes i Derrida „opowiadają się za interpretacjami nastawionymi na czerpanie przyjemności z migotliwej gry znaczeń, na radosną afirmację wielości tekstów, kodów i języków.”6. Estetyzacja życia wyraża się w zabiegach autokreacji, procesach tworzenia sensów „lokalnych” i eksperymentach nad tożsamością. Przedstawione motywy zyskują nowy wymiar: kształt kratki wentylacyjnej czy okienka - koła ze „szprychami” może przypominać symbole solarne, "koło życia". Błyskawica odsyłać do mitologicznych wyobrażeń potęgi wielkich bogów, uosabiać gromowładcę. Niebieska brama z literą M symbolizować Matkę Boską. Języki ognia sygnujące wyłączniki prądu „elektryzują”, odsyłają do żywiołu ognia, blasku, Ducha Świętego. Być może obecność wizerunków „światła” ma odsyłać nas w strefę prawosławnej religijności i świata ikony, nawiązywać do świec palonych przed ikoną (potem zresztą wykształcił się zwyczaj zapalania światełek elektrycznych, które rozpraszałyby mroki nocy). Ale też wprowadzają niepokój swoją mocą zniszczenia. Dwukrotnie pojawiający się biały jeleń może symbolizować duszę ludzką dążącą do oczyszczenia się z grzechów, odsyła do słów znanego psalmu: „jak pragnie jeleń do źródeł wodnych – tak pragnie dusza moja do Ciebie”. Obraz w miejscu Deesis rodzi skojarzenia z mandalą. Symbole mają tajemniczą moc, bramy prowadzą do świata „po drugiej stronie”. To metafizyczna doniosłość odpadów, przestrzeni ułomnych – w końcu „można tworzyć kształty stosowne dla rzeczy niebiańskich nawet z najlichszych cząstek materii”.7

Folder towarzyszący wystawie odsyła do miejsc pochodzenia obrazów. Na planie miasta zaznaczono miejsca powstawania obrazów. Nasz odbiór nie zatrzymuje się na obrazie, nie wyczerpuje się w jego jednostkowej dramaturgii. Obraz nie mówi wszystkiego – zaprasza w podróż, do komunikacyjnej wymiany. Pokazuje drogę ku poznaniu, ku spotkaniu z przedmiotami i ludźmi mijanymi na ulicy. Zaprasza do indywidualnej lektury miasta, miejskiego wędrowania, czytania świata, zachłyśnięcia się światem. Przywraca do życia nawet niereprezentacyjne obszary miejskiej ikonosfery, wykluczony margines miasta. Włącza zdegradowane historie ponownie w obieg społeczny. Nadaje ważność temu, co odbierane mimochodem, niezauważalne, nie skonsumowane, nie utowarowione, poza światem opakowań i designu.

Ponowoczesny dyskurs opowiada o sacrum poza murami świątyni, w obszarze świeckim, prywatnym, w powszedniości. Postmodernistyczne oko dostrzega alchemię codzienności. To, co zwykłe i codzienne - np. droga do domu, z pracy lub spacer - staje się tym, co niezwykłe, tajemnicze, magiczne. Kontekst ulicy staje się zaczynem nieustającej komunikacyjnej wymiany w przestrzeni miasta. Kody łamiące wszelkie zasady „dobrego smaku” angażują zmysły i wyobraźnię. Współczesny flâneur może doświadczyć fascynującej niezwykłości i radości z odkrywania tego, co najprostsze i najbardziej podstawowe. Wystarczy być tylko wystarczająco uważnym, by tego doświadczyć. Otworzyć się wobec nieznanego, wsłuchać się w głos miejsca. Przemieszczając się po świecie od-twarzać sensy, zżyć się z symbolami, aby przeniosły poza siebie, pobudziły wewnętrzne uczestnictwo. Chodź przez chwilę podążać szlakiem artystki, która mówi:

„Pomysły na obrazy przychodzą mi do głowy dopiero, jak wyjdę z domu. Czy jest to rutynowa trasa czy dalsza podróż - inny czas, pewnego rodzaju spacja w codziennym wirze spraw. Rozglądam się, chłonę obrazy, małe szczegóły natarczywie przyciągają mój wzrok. To napięcie i atmosfera przygody towarzysząca podróży stała się metodą mojej pracy”.

Zabłądzić, doświadczać, smakować, zdezorientować się. Wżyć się w „imponderabilia życia codziennego”. Pochylić się nad tym, co niedoskonałe. To początek nieoczekiwanej drogi i różnicy, transwersalnej8 wędrówki po zaułkach, marginesach i sieciach skojarzeń, czytania apokryfów, wydobywania śmieci, resztek, okruchów i zaglądania pod mosty. Nomadycznego tropienia śladów. Artystka podsyca potrzebę odkrywania, przyglądania się światu i interpretowania kodów znaczeniowych. Zaprasza, by ożywić znane i zastane oczywistości. By samemu odbyć plenerową sesję doświadczania dróg i bezdroży, zmysłowo uobecnić się w tkance miasta, otworzyć na spotkania i rozmowy z przechodniami, na gesty, słowa, spojrzenia9.

Tak opisuje swój warsztat Cecylia Malik:

„Moją pracownią często jest chodnik, gdzie blejtram opieram o mur. Spotykam ludzi. Spieszą się, prawie przeskakując "mój warsztat". Ktoś zagaduje. Czasem przechodnie udzielają mi rad. Czasem mają pretensje, że maluje drzwiczki do piwnicy, a nie kościółek”10.

[FOTO_5.jpg]

„Kto wie o obowiązku malowania ikon w pozie klęczącej tego nie zdziwi widok malarki na kolanach, na chodniku jednej z miejskich uliczek.” 11

Namalowane obrazy Malik to też, posługując się semiotyką Charlesa Peirce’a, znaki ikoniczne. Mamy do czynienia z malarską reprezentacją rzeczywistości i realnymi desygnatami. Obraz z „Ikonostasu Miasta” to znak, który wykazuje pewne podobieństwo do przedmiotu odtwarzanego.
W innym ujęciu można odczytywać pracę Malik jako ferment wrażliwy na obecne w kulturze procedury przemocy, na niesprawiedliwość i wykluczenie. Wpisuje się w nurt wyzwalania ulic (reclaim the streets). Perseweracje znaków informacyjnych i ostrzegawczych, podział przestrzeni urbanistycznej na prywatną i publiczną – rodzi się pytanie jaka instancja społeczna stoi za takimi znakami, kto stawia wszechobecne granice? „Ikonostas Miasta” pokazując pęknięcia i skazy architektoniczne, wyłamujące się z doktryny estetycznej kultury konsumpcyjnej, wydobywa je ze sfery zapomnienia i przemilczenia. Stanowi siłę kwestionującą społeczne oczywistości, drąży tzw. bliską obcość naszej własnej kultury. Prowokuje by wysłuchać tego najbardziej nieistotnego.

Spacerowiczowi towarzyszy stale coś dziwnego, fantastycznego i byłby głupcem, gdyby nie zwracał uwagi na te przejawy ducha; ale też bynajmniej tak nie postępuje, przeciwnie, z radością wita wszystkie osobliwe zjawiska, zaprzyjaźnia się z nimi, brata, obleka je w ciała o wyraźnych konturach, obdarza je duszą i wykształceniem, tak jak one z kolei wzbogacają i kształtują jego duszę12.

Bibliografia:
www.zderzak.pl
www.cecyliamalik.pl
http://www.pora.pl/event/cecylia-malik-ikonostas-miasto
http://grekokatolicyzm.w.interia.pl/www/liturgia.htm
Bałus W., Ikona miasta, „Artluk” 2 (12) 2009, s. 50-53.
Bigaj K., Cecylia Malik i jej Ikonostas miasta, http://www.franciszkanska3.pl/247/cecylia_malik_i_jej_ikonostas_miasta,1...
Kolenda K., Tajemnice miasta, http://www.obieg.pl/recenzje/9112
Malik C., Ikonostas Miasto, katalog wystawy, Galeria Zderzak, Kraków 2009.
Malik C., Spotkanie, http://www.cecyliamalik.pl/?t=teksty
Smolak A., Malarstwo drogi, http://www.cecyliamalik.pl/?t=teksty
„Sztuka zaczyna się po wyjściu z domu”, Echo miasta, Kraków, czwartek 05.02.2009, nr 9 (350).
Ujma M., Do czego mogą się przydać spacery po mieście, http://magdalena-ujma.blogspot.com/2009/01/widziaam-w-zderzaku-wystaw-ce...
Walser R., Przechadzka, [w:] tegoż, Przechadzka i inne utwory, Warszawa 1990, s. 117, za: Dzionek M., W stronę antropologii przestrzeni. Flâneur - szkic do portretu. http://www.anthropos.us.edu.pl/anthropos2/texty/dzionek.htm
Wyparło A.A., Rozważania wokół teologii ikony, http://www.anthropos.us.edu.pl/anthropos3/teksty/tekstB2.htm