Język Zagłady – język świadectwa. Relacja ocalałego jako komunikat

Fragment

Czym – jeśli takowy istnieje – charakteryzowałby się język świadectwa i w jakiej relacji pozostaje do „języka Zagłady”? Czy można je ze sobą utożsamiać? Jak możliwe jest i czemu służyć może mówienie o czymś, co z góry uznane zostaje za niemożliwe do wypowiedzenia?
W jakim sensie świadectwo jest komunikatem?

Język w obozie (jak niemal wszystko) funkcjonował w odmienny sposób niż zwykle. Dla więźniów był przede wszystkim narzędziem zdobywania niezbędnych do przetrwania informacji. Niedostateczna znajomość języka utrudniała aklimatyzację, uniemożliwiała szybkie zorientowanie się w obozowej rzeczywistości i rozumienie rozkazów, drastycznie zmniejszając szanse na przeżycie. Dla strażników stanowił w relacjach z więźniami medium, za pomocą którego narzucali rygor. O charakterze całej sytuacji komunikacyjnej przesądzała dominacja trybu rozkazującego. Większość wypowiedzi kierowanych przez przedstawicieli pierwszej grupy do drugiej naznaczona była rysem imperatywu. Dodatkowy czynnik, jakim było uprzywilejowanie pozycji języka niemieckiego (jako jedynego pełnoprawnego), sprawiał, że status pozostałych języków narodowych jako ludzkiej mowy zostawał podważony, co z kolei łączy się z podaniem w wątpliwość przynależności do gatunku ludzkiego wszystkich, którzy nie potrafią wykazać się znajomością niemieckiego. Język występuje tu jako kryterium podziału na ludzi i nie-ludzi (traktowanych jak zwierzęta, czy wręcz przedmioty), przy czym można zaryzykować tezę, że tym, co wyróżniałoby mowę pierwszych od mowy drugich, nie byłaby tu – jak w przypadku koncepcji filozoficznych czy antropologicznych – jej zdolność do wyrażania abstrakcyjnych praw, ale do stanowienia prawa.(...)Odmówienie więźniom człowieczeństwa ostatecznie zdejmowało z oprawców obowiązek podejmowania dialogu.